Niezbędne
Zawsze aktywne
Plki niezbędne do funkcjonowania strony, które nie zbierają informacji o Tobie ani o Twoim systemie.
W nocy z 26 na 27 czerwca 1842 r., niemal cały Rzeszów strawił największy pożar w jego historii!
Rzeszów przez setki lat był właściwie miastem drewnianym. Gdzieniegdzie co prawda majaczyła w oddali zabudowa murowana, a ta z reguły zarezerwowana była na architekturę sakralną, jednak przeważała zabudowa drewniana, do tego ciasna, skupiona w jednym miejscu. To z kolei czyniło miasto podatne na bardzo częste pożary. Bywało tak, że pożarów mniejszych i większych występowało po kilka w roku. Kiedy płonął rynek miejski, to właściwie płonął w całości (1621). Wystarczyła chwila nieuwagi, jakaś iskra, a różne części miasta stawały w ogniu. Do tego nowożytne najazdy, przetaczające się wojska przez Rzeszów. Wszystko to sprawiało, iż gród nad Wisłokiem płonął.
Tragiczny pożar miasta z 1842 r. był jednak najgorszy. Ogień pojawił się w Nowym Mieście, na północ od rynku. Nocny wiatr poniósł ścianę ognia w kierunku Starego Miasta i dotarł aż w rejon zamku. Pożar dokonał niewyobrażalnych strat. Spaliło się doszczętnie lub uległo poważnemu zniszczeniu ponad 150 domów, pozbawiając dachu nad głową blisko 3 tys. mieszkańców (miasto liczyło wówczas 5 tys. dusz). Zaraz po pożodze rozpoczęto liczenie strat. Wówczas pojawiła kwota 300 tys. złotych reńskich konwencyjnych monet, które zrównywano z blisko 240 kg czystego złota o 24 karatach. Dodać należy, że budżet roczny Rzeszowa opiewał na sumę przekraczającą 20 tys. złotych reńskich... Jak widać, kwota była wręcz niebywała!
Miasto musiało się odbudować i poświęciło na to 2. poł. wieku XIX. Poczyniono również pierwsze próby wprowadzania czegoś na zasadzie współczesnego BHP. Dachy miały być mniej łatwopalne, a najlepiej kryte blachą. Stawiano na zabudowę murowaną, a jeśli dom budowano z drewna, to zawsze z podmurówką. Co ważne, rozrzedzono zabudowę, dodając rozdzielające arterie. To z kolei wpłynęło na urbanistykę Rzeszowa, zupełnie zmieniając jego oblicze. Wytyczono zgoła nowe ulice, skwery, place. Co istotne, miasto osuszono i po woli przestawało mieć formę swoistego "miasta na wodzie", jakim istniał od nowożytności.
Fot. Teodor Baltazar Stachowicz, Pożar Krakowa Rynek Główny lipiec 1850 r./domena publiczna
Przejrzystość jest dla nas ważna! Poniżej wyjaśniamy, w jaki sposób i dlaczego wykorzystujemy Twoje dane osobowe. Pamiętaj, że masz pełną kontrolę nad ich konfiguracją - możesz dopasować ją do swoich potrzeb i preferencji.